(výchozí I/VII)

Kultura nadmiaru jako źródło cierpień i niepewności współczesnego literaturoznawcy

Przed rokiem 1989 żyliśmy w Polsce w warunkach permanentnego i wielorakiego „nie-doboru”: brakowało nam przecież wielu dóbr: gospodarczych, kulturowych, aksjologicznych i informacyjnych. Centralnie sterowana gospodarka socjalistycznego państwa była tak niewydolna, że nie potrafiła zapewnić swym obywatelom podstawowych rzeczy codziennego użytku. Przykłady można by mnożyć: cukier i mięso na kartki, benzyna na talony, auta z przydziału, wyroby czekoladopodobne zamiast prawdziwych, komitety kolejkowe i kolejki po pralki, magnetofony, telewizory itd., itp. Siedzący na sali przedstawiciele postromantycznej generacji (wedle rozpoznania Marii Janion), którzy przestali, zdaje się czytać Konwickiego, nie pamiętają zapewne, że w Polsce lat 70. i 80. XX w. nawet papieru toaletowego nie można było normalnie kupić. Ale ja pamiętam: w Bielsku przy ul. Grunwaldzkiej funkcjonował mały sklepik, założony przez prywaciarza, czyli wroga ówczesnego systemu politycznego, gdzie można było ten towar pierwszej potrzeby nabyć. Od rana ustawiały się pod sklepikiem kolejki i mniej więcej po odstaniu dwóch godzin zadowolony klient wychodził „na miasto” z wianuszkiem rolek szarego toaletowego na szyi. Ten toaletowy laur odniesionego contra spem spero zwycięstwa nad absurdem otaczającej nas wtedy rzeczywistości pozostał dla mnie czytelną synekdochą socjalistycznego świata... Inna rzecz, że stanie w kolejkach miało też swoje miłe strony: ileż wierszy przeczytałem w kolejce po mięso, czekając dajmy na to na przydziałowe 25 dkg wołowego z kością (lub bez, choć rzadziej). Czyż Mrożek, Gombrowicz albo Krzysztoń czytani w oparach zakupowej frenezji: dowiozą na czas czy nie – nie „smakowali” pikantniej? Albo lektura esejów Orwella opublikowanych na łamach ówczesnej małoformatowej „Literatury na świecie” w kilkukilometrowej kolejce do CPN-u, w samym środku kryzysowego 1984 roku, czyż nie było to przeżycie godne wielkich czasów spełnionej utopii?

Od strony aksjologicznej ów czas rozpoznawany był jako coś nie do końca rzeczywistego, pozbawionego pierwotnej zasady, entelechii. Wystarczy przypomnieć tytuł zakazanej oficjalnie powieści Kazimierza Brandysa „Nierzeczywistość” albo erudycyjne diagnozy prof. Jadwigi Staniszkis stawiane w Ontologii socjalizmu – jak choćby:

„Próby modelowania życia społecznego na wzór ideologicznego projektu doprowadziły w socjalizmie do powstania tworu o statusie heglowskiego pozoru. Są to bowiem rozwiązania systemowe i instytucje, już w samym określeniu skazane na to, iż nie mogą stać się tym, co o sobie zakładają”.
Marek Bernacki
1;2

Mohlo by vás z této kategorie také zajímat