1 | PROUDY " /> 1 | PROUDY" /> 1 | PROUDY " />1" /> Proudy | Przedstawienie w Teatrze Banda<a class="sdfootnoteanc" name="sdfootnote1anc" href="#sdfootnote1sym" title="[1] Teatr Banda działał w Warszawie w latach 1931-1933. Jego założycielami byli: Marian Hemar (twórca tekstów piosenek kabaretowych), Fryderyk Jarossy i Julian Tuwim, znany polski poeta, piszący także teksty piosenek. Mój tekst nawiązuje do dwóch zdarzeń: dwóch biegów rewanżowych na 2 mile i 5 kilometrów, w których wystartował Janusz Kusociński i fiński biegacz, Volmari Iso-Hollo i które odbyły się na stadionie Legii Warszawa 15 i 18 października 1932 roku oraz do wizyty Iso-Hollo w Teatrze Banda. Wizytę w Teatrze Banda potraktowałem jako fakt literacki, nadając jej rangę symboliczną, tj. wskazującą m.in. na zainteresowanie tańcem i umiejętności taneczne Janusza Kusocińskiego. Zainteresowanie tańcem, jeśli chodzi o „Kusego” i Iso-Hollo, potwierdza wspomnienie naszego mistrza olimpijskiego z Los Angeles w biegu na 10 km. „Kusy” z dystansem odniósł się do kwestii związanych z savoir Virem w czasie tańca, w tym do rozmowy z partnerką podczas tańca. Rzecz miała miejsce w czasie podróży transatlantykiem „Mauretania” z Cherbourga do Nowego Jorku: „Nie zdecydowałem się tańczyć na dansingu ze względu na brak znajomości angielskiego. Może zaryzykowałbym, gdybym był w takiej gromadzie jak Finowie. Toteż z zazdrością patrzyłem jak Lettinen, Virtanen i Iso Hollo tańczyli, iż „skry leciały”. Z tancerkami porozumiewali się za pomocą słowników” (cyt. za: J. Kusociński, Od palanta do olimpiady i w kilka lat później, Warszawa 1957.)"><sup>1</sup></a>

Przedstawienie w Teatrze Banda1

Wojciech Gorczyca

TEATR BANDA

ul. Moniuszki w Warszawie

Artyści Teatru Banda informują Szanowną Publiczność, że

14 października 1932 roku o godz. 18.00 z inicjatywy Pana Janusza Kusocińskiego b ędzie miało miejsce w Teatrze Banda przedstawienie

Piosenka i taniec dla Volmariego

Gościa przywita i opowie o nim red. Wojciech Trojanowski.

Wystąpią:

Zula Pogorzelska – piosenka: „Mały Gigolo”. Slowfoxa zatańczą dwie pary.

Hanka Ordonówna – piosenka: „Uliczka w Barcelonie”. Tango argentyńskie zatańczą trzy pary.

Charleston a– zatańczy Zula Pogorzelska z dwoma baletmistrzami Teatru, Feliksem Parnellem i Eugeniuszem Koszulskim.

Zapraszamy – Bandyci

Piosenka i taniec dla Volmariego

Program

O Gosciu , Volmarim Iso-Hollo

O Januszu Kusocińskim

Kto pisze teksty piosenek dla Teatru Banda

O piosenkach, i piosenkarkach

O tańcach i tancerzach

[…]

Rytm tradycyjny tańca charleston wywodzi się z Afryki Zachodniej, a sam taniec traktować należy jako rodzaj teatru, który eksponuje taniec jako symbol wolności. Spopularyzowany został przez piosenkę „The Charleston”, powstałą w 1923 roku i skomponowaną przez pianistę oraz kompozytora Jamesa P. Johnsona.

Piosenka i taniec powstały w latach prohibicji w Karolinie Północnej w mieście Charleston. Tak więc nazwa tańca pochodzi od nazwy miasta, które, należałoby wiedzieć, ma, poprzez Kazimierza Pułaskiego (ur. w 1745 r. w Warszawie, zm. 11 października 1779 r. pod Savannah), związki z Polską. Od 11 listopada 1918 roku jesteśmy wolnymi Polakami. Od 1772 do 1914 roku byliśmy pod zaborami: rosyjskim, pruskim i austriackim. Kazimierz Pułaski walczył przede wszystkim z zaborcą rosyjskim. Był jednym z dowódców i marszałkiem Konfederacji Barskiej (1768-1772). Caryca Katarzyna II odebrała mu rodowe włości leżące na Podolu. Wieś królewską Zezulińce przydzielił mu ojciec i syn został starostą zezulinieckim. Pułaski dokonał nieudanego zamachu na faworyta Katarzyny II, króla Stanisława Poniatowskiego. Nie planował uśmiercenia Poniatowskiego tylko usunięcie go z tronu. Zamach spowodował, że uznano go za królobójcę. Był ścigany po całej Europie. ukrywał się we Francji – w Marsylii, Paryżu. Stąd, dzięki inicjatywie Beniamina Franklina, który przybył do Europy m.in. w celu pozyskania żołnierzy, którzy walczyliby z Anglikami o wolność Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Pułaski znalazł się za Oceanem Atlantyckim.

Wykazał i potwierdził zarazem swoje niemałe zdolności dowódcze i szybko przyznano mu stopień generała. 2 lutego 1779 roku na mocy postanowienia Kongresu Pułaski udał się do Karoliny Północnej, gdzie otworzył nowy front walk z Anglikami. 8 maja 1779 roku przybył do miasta Charleston i zaczął go bronić przed dywersją Anglików. 11 maja miał miejsce decydujący szturm. Pułaski kilkoma uderzeniami zmusił Anglików do wycofania się do Savannah. To Pułaskiemu, który pokonał w czasie walk konfederatów barskich rosyjskiego generała Drewicza pod Częstochową, przede wszystkim miasto Charleston zawdzięcza wolność. Było to jednak zwycięstwo okupione dużymi stratami. Po stronie Pułaskiego zginęło pięćdziesięciu żołnierzy.

Pamiętajmy zatem, że tradycyjny rytm tańca charleston, jakkolwiek wywodzi się z Afryki Zachodniej i został spopularyzowany przez piosenkę Jamesa P. Johnsona, ma swoje związki z naszym krajem i bohaterem dwóch narodów: polskiego i amerykańskiego. Historia miasta Charleston bez Kazimierza Pułaskiego, być może, nie byłaby aż w takim stopniu historią walki o wolność. Taniec charleston wolność przecież symbolizuje.

Marian Hemar, Julian Tuwim, red. Wojciech Trojanowski

Wchodzący 14 października 1932 roku do Teatru Banda, kupują bilety, z zainteresowaniem oglądają darmowy program przedstawienia, oddają w szatni swoje płaszcze. Czytają program w fotelach. Rozlega się trzeci dzwonek …

Oto, co odnotowało „oko kamery”:

Widownia wypełniona po brzegi. Wśród widzów na eksponowanych miejscach Janusz \Kusociński i Volmari Iso-Hollo. Volmari wydaje się lekko spięty, jak przed startem do olimpijskiego biegu na 10 kilometrów w Los Angeles, gdzie nieznacznie przegrał z „Kusym”. Czeka, czeka … na dwie piosenki, a specjalnie na „Małego Gigolo”. „To chyba dla „Kusego” ta piosenka … Na pewno … Czy można kojarzyć inaczej?” – rozważa.

Najpierw jednak wysłucha powitania znanego polskiego dziennikarza, Wojciecha Trojanowskiego.

Red. Wojciech Trojanowski prezentuje publiczności sylwetkę Volmariego Iso-Hollo i Janusza Kusocińskiego, po czym ci kłaniają się. Redaktor kończy i zaprasza obecnych na stadion Legii Warszawa na dwa biegi rewanżowe na 2 mile i 5 kilometrów.

Red. Trojanowski po biegu na 10 km w Los Angeles pisał: ”Każdy krok to męka, Iso-Hollo się zbliża, odrabia metr po metrze, ale mu jednak zabrakło tych 8 metrów. Polak kulejąc i zataczając się z bólu przerywa taśmę, w czasie nowego rekordu olimpijskiego”.

Światła przygasają

Gra muzyka w rytmie slowfoxa – w takcie 4/4, bliska jazzowi. Wchodzą tancerze. Zróżnicowane tempo kroków stawianych w pełnym już świetle w kolejności slov-quick-quick i sylwetki tancerzy zachwycają widzów. „Płynność i jeszcze raz płynność, szerokie i miękkie ruchy” – to najistotniejsze, ocenia Volmari. Tancerze znikają na jakiś czas.

Zula Pogorzelska zaczyna piosenkę. Muzyka i jej śpiew przypominają jeszcze tańczących slowfoxa. Po jakimś czasie obrazy tańczących w wyobraźni widzów znikają. Teraz śledzą oni „losy” małego gigolo. Volmari, jakkolwiek prawie nie zna polskiego, domyśla się, że piosenka odkrywa tragiczny wręcz świat młodego fordansera. Ekscytujący glos Zuli Pogorzelskiej ewokuje niemałe emocje przystojnego, co tu dużo mówić, fińskiego biegacza, który swoim sportowym czuciem upewnia się, że artystka zadedykowała swoją interpretację tekstu „Małego Gigolo” jego koledze, „Kusemu”. Czyż styl biegu „Kusego” w ogóle, a szczególnie jego finisz w biegu na 10 km w Los Angeles2 nie odpowiada słowom, które rozpoczynają piosenkę:

I tylko oczy zmęczone ma i duże

I robi z wdziękiem każdy krok.

Tancerze pojawiają się powtórnie. „Przechodzą” tuż obok Zuli, która śpiewa jak w transie. Piosenka i taniec zlewają się w jedno. Symbolika powrotu do źródła energii kosmicznej „obnażyła się” w tym tańcu towarzyskim za sprawą muzyki, tekstu, artystki Zuli Pogorzelskiej oraz tańczących, za sprawą „Kusego” inicjatora przedstawienia. Volmari podaje rękę koledze z bieżni, ściska ją, dziękuje.

Zula Pogorzelska i tancerze schodzą ze sceny, żegnani rzęsistymi oklaskami. Światła reflektorów zostają na chwilę wygaszone. Cisza. Słychać dość ciche tango milonga. Po dwóch-trzech minutach na scenę wchodzi Hanka Ordonówna. Światła gasną, reflektor oświetla tylko jej twarz. Volmari przygląda się jej z zaciekawieniem. Coś szepce „Kusemu”. Fin jest ciekaw, jak zaśpiewa Ordonka. Rożnicuje powoli fizis dwóch śpiewaczek kabaretowych. Nie jest zdecydowany, której z nich ma przyznać pierwszeństwo. Rezygnuje więc z tego rodzaju hierarchizacji i decyduje się na porównywanie dwóch muzycznych interpretacji tekstu piosenek aktorek Teatru Banda. Słucha.

Ordonka śpiewa na wysokim „C” swoich umiejętności głosowych i mimicznych. Prawie nie porusza się. Koncentruje się przede wszystkim na tym, by „dziś” zmienić we „wczoraj”. Owo „wczoraj” kojarzy z uliczką w Barcelonie, pachnącą kwiatem jabłoni. Jest zgodna, bardzo zgodna z symboliką miastowego tanga milonga, bowiem tango to smutna myśl, o której ona właśnie śpiewa – to smutna myśl, którą się tańczy.

W połowie interpretacji tekstu „Uliczki w Barcelonie” na scenie pojawiają się trzy pary tancerzy. Tańczą Milonga Sentimental, taniec powstały w 1932 roku – Bandyci są więc na bieżąco. Jakkolwiek liryka tanga wyraża zazwyczaj smutek lub zawód miłosny, to taniec Milongi Sentimental na deskach Teatru Banda jest dość szybki. Partnerzy, pozostając w bliskości, improwizują. Poruszają się w tangu wokół linii tańca przeciwnej do wskazówek zegara. Każda para tańczy trochę inaczej. Ciekawe, że tancerze próbują przechodzić od systemu chodzenia równoległego do skrzyżowanego, co „opatentowane” zostanie w 1938 roku. Vomari widzi się na scenie, widzi, jak tańczy, jak skinieniem głowy zaprosił do tańca swoja partnerkę. Czuje, że Ordonka śpiewa o zawodzie miłosnym. Nie to jest dla niego jednak najważniejsze. Zafascynował go sam głos wykonującej piosenkę i sposób tańczenia Tanga Milonga . Bije brawo, ale nie ma „obrzękłych klaskaniem prawic”. Nie jest w stanie rozstrzygnąć, kto śpiewał lepiej; Zula Pogorzelska czy Hanka Ordonówna.

W antrakcie zamienia kilka słów z „Kusym”, który uczył się fińskiego, płynąc z Volmarim i jego kolegami, Paavo Nurmim (Wielkim Niemową) i Lauri Virtanenem na „Mauretanii” do Los Angeles. Tutaj razem trenowali płynąc - tutaj brali aktywny udział w grach i zabawach organizowanych na transatlantyku. Pyta cicho, trzymając w ręku pamiątkowy Program, o charlestona – taniec, który go tak interesuje. „Kusy” odpowiada krótko, że jako pierwsza w Polsce zatańczyła charlestona w styczniu 1926 roku w kabarecie „Perskie Oko” Zula Pogorzelska i odniosła nieprawdopodobny sukces. Trzeba wiedzieć, mówi Kusociński, że Zula zatańczyła charlestona w tym samym roku co Josephine Baker w Folies Bergère w Paryżu.

Antrakt szybko się kończy…

W żywym tempie, w synkopowym rytmie zaczyna się na scenie Teatru Banda charleston. Zula Pogorzelska tańczy solo.. Ubrana jest w czarną krótką sukienkę z frędzlami na całej długości, na szyi ma szal z czerwonych piór, na rękach długie satynowe rękawiczki, na głowie opaskę z długim piórem. Momentami jej charleston przechodzi w modny już na początku lat 30. swinging. Wykonuje charakterystyczne wykroki i zakroki oraz rytmicznie układa dłonie. Jej taniec zawiera dużo obrotów. Zuza ulega magii afrykańskiego rytmu, poddaje się mu… Nagle obok niej pojawiają się dwaj tancerze – baletmistrze Teatru Banda. Wzmacniają szybkość wykonywanych kroków. Zula tańczy naprzemianstronnie w parze to z jednym, to z drugim baletmistrzem. Odbijają nogę w szybkim tempie, wykonują charakterystyczne podskoki.

Volmari przygląda się uważnie perfekcyjnej technice tańca, ruchowi, który wydaje mu się niesłychanie szybki. Nie zauważa, że miejsce, które zajmował obok niego „Kusy”, jest puste …

Dwaj tancerze znikają ze sceny. Zula dalej tańczy sama. Niebawem pojawia się obok niej tancerz zupełnie niewysokiego wzrostu, szczupły, nieczujący desek pod nogami. Ma na sobie bordową koszulę, charakterystyczne szelki, popielate szerokie eleganckie spodnie i lakierowane buty na lekkim obcasie. Zuza z dużą aprobatą przyjmuje obecność nowego tancerza na scenie. Tańczą osobno i razem. Ciągle wzmacniają rytm.

Widownia reaguje żywo na taniec, bije brawo, rozlegają się okrzyki.

Volmari niedowierza … czyżby „Kusy”, jego rówieśnik, tak tańczył? No tak, jego fotel jest pusty. Podoba się to Finowi – klaszcze mocno i krzyczy, dopingując tańczących. Widząc, w jakiej formie tanecznej jest „Kusy”, u Volmariego pojawiają się wątpliwości: „Trudno mi będzie wygrać z nim te dwa biegi rewanżowe, na które przyjechałem do Warszawy …. Ale, może …. W każdym bądź razie, dam z siebie wszystko”.

Po podskokach i odbijaniu nogi „Kusy” z odbicia jednonóż skacze wysoko i wykonuje nożyce, które są idealnym szpagatem z wertykalnym ułożeniem nóg. Powtarza nożyce jeszcze dwa razy, w czasie kiedy Zula Pogorzelska zajęta jest bez reszty zakrokami i rytmicznym układa niem dłoni.

Taniec kończy się. Na scenę wbiegają dwaj baletmistrze. Czwórka kłania się publiczności. Wchodzą pozostali wykonawcy i Volmari. Przy nim Zuza Pogorzelska i „Kusy”. Wnoszą kwiaty, dużo kwiatów …

Po przedstawieniu w hollu Teatru artyści i osoby związane z kabaretem warszawskim robią sobie zdjęcie z Volmarim Iso-Hollo i Januszem Kusocińskim.

W środku Zuza Pogorzelska w towarzystwie Volmariego i „Kusego”.

Biegi rewanżowe odbyły się. Oto dowód. „Kusy” i Volmari Iso-Hollo w biegu na 2 mile. 15 października 1932 roku, bieżnia stadionu Legii Warszawa.

Wspomnienie „Kusego. Bieg rewanżowy na 5 kilometrów:

Po trzecim okrążeniu Fin mija mnie i zaczyna prowadzić. Chce mnie zmęczyć i nie dopuścić do walki na finiszu. […] Rozpoczyna się ostatnie okrążenie, a Iso Hollo ciągle jest przede mną. Walczymy do ostatka. Wpadam pierwszy na metę o dwa metry przed Finem. „Kusy’ dodaje: Fin Iso Hollo był bardzo lojalnym przeciwnikiem i dobrym sportowcem. Odwiedził mnie w szatni i serdecznie winszował zwycięstwa, mówiąc, iż ostatecznie przekonał się o mojej wyższości (J. Kusociński, Od palanta …, op. cit.)

2 lipca 1932 roku pod polską banderą wypłynął z Gdyni do Nowego Jorku M/S „Pułaski”. Na jego pokładzie znalazła się polska ekipa na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. Polskę reprezentowało 20 zawodników: 7 lekkoatletów (w tym 3 lekkoatletki), 6 szermierzy i 7 wioślarzy. Pozostali to: trenerzy, dziennikarze i kierownictwo drużyny (9 osób). Janusz Kusociński odpłynął do USA wcześniej na pokładzie transatlantyka „Mauretania”. Stella Walasiewiczówna dołączyła do ekipy w Nowym Jorku. Oto wyniki:

LEKKAATLEYKA: złoto - Stella Walasiewiczówna – 100 m – 11, 9 sek.; Janusz Kusociński – 10 km – 30, 11, 4 sek. ; brąz: Jadwiga Wajsówna – rzut dyskiem – 38, 74 cm; WIOŚLARSTWO: srebro i 2 medale brązowe (jeden z wioślarzy to Janusz Ślązak); SZERMIERKA: brąz – drużyna szablistów.

Bibliografia

GORCZYCA W. Kazimierz Pułaski i Biała Krakowska, „Akademia”, Nr 8,2008.

Kronika Sportu, Wyd. „Kronika’, Warszawa 1993.

KUSOCIŃSKI, Janusz. Biegam, bo lubię. Janusz Kusociński – polski Nurmi https://biegambolubie.com.pl>janusz-kusocinski=polsk..

KUSOCIŃSKI, Janusz. Od palanta do olimpiady i w kilka lat później, „Sport i Turystyka”, Warszawa 1957.

KUSOCIŃSKI, Janusz. Polski Komitet Olimpijski https://olimpijski.pl>janusz-tadeusz-kusocinski

Zdjęcia

Hasło podmiotowe: teatr (1C175 pozycji) – zbiory NAC on-line https://audiovis. nac.gov.pl>haslo

Obraz – Zbiory NAC – on-line https://audiovis.nac.gov.pl>obraz


[1] Teatr Banda działał w Warszawie w latach 1931-1933. Jego założycielami byli: Marian Hemar (twórca tekstów piosenek kabaretowych), Fryderyk Jarossy i Julian Tuwim, znany polski poeta, piszący także teksty piosenek. Mój tekst nawiązuje do dwóch zdarzeń: dwóch biegów rewanżowych na 2 mile i 5 kilometrów, w których wystartował Janusz Kusociński i fiński biegacz, Volmari Iso-Hollo i które odbyły się na stadionie Legii Warszawa 15 i 18 października 1932 roku oraz do wizyty Iso-Hollo w Teatrze Banda. Wizytę w Teatrze Banda potraktowałem jako fakt literacki, nadając jej rangę symboliczną, tj. wskazującą m.in. na zainteresowanie tańcem i umiejętności taneczne Janusza Kusocińskiego. Zainteresowanie tańcem, jeśli chodzi o „Kusego” i Iso-Hollo, potwierdza wspomnienie naszego mistrza olimpijskiego z Los Angeles w biegu na 10 km. „Kusy” z dystansem odniósł się do kwestii związanych z savoir Virem w czasie tańca, w tym do rozmowy z partnerką podczas tańca. Rzecz miała miejsce w czasie podróży transatlantykiem „Mauretania” z Cherbourga do Nowego Jorku: „Nie zdecydowałem się tańczyć na dansingu ze względu na brak znajomości angielskiego. Może zaryzykowałbym, gdybym był w takiej gromadzie jak Finowie. Toteż z zazdrością patrzyłem jak Lettinen, Virtanen i Iso Hollo tańczyli, iż „skry leciały”. Z tancerkami porozumiewali się za pomocą słowników” (cyt. za: J. Kusociński, Od palanta do olimpiady i w kilka lat później, Warszawa 1957.)


Mohlo by vás z této kategorie také zajímat