„Trzeci obraz” - Milczenie i słowo w poezji Zbigniewa Herberta.
Rekonesans badawczy

Symboliści traktowali sztukę jako „obszar wolności”1. Mallarme pisał:

Trzeba między obrazami tworzyć dokładny związek i niech się stąd wyłania trzeci obraz, płynny i jasny, pozostawiony umiejętności odgadywania2.

Symboliści zwracali szczególną uwagę na uwolnienie obrazu poetyckiego spod prymatu słów. Słowa wikłają obraz w liczne konteksty, jednak najistotniejszy przekaz ukrywa się „między słowami” - to stwierdzenie pozwala dostrzec kreacyjną moc poezji, zmuszającej czytelnika do „intelektualnego wysiłku”, uległości wobec nastroju.

Postawa artysty kreatora jest obca Herbertowi, demaskującemu stereotypy „wyzwolonej wyobraźni”, obdarzonemu „kartezjańską nieufnością do starych zwietrzałych tajemnic” (określenie Dedeciusa). Poeta zna wagę słów, które określają rzeczywistość, zatem jak pisał Edward Balcerzan:

Wiersz Oróży naprawdę mówi o róży; Potęgasmaku – o potędze smaku; Bajkaruska to bez wątpienia bajka – w każdym calu ruska3.

Prezentowany szkic nie jest próbą wpisania twórczości Herberta w literacką tradycję modernizmu. Herbert jest bowiem poetą „osobnym”4. Humanitaryzm pobrzmiewający w jego licznych wierszach, kunszt słowa, postawa „kronikarza codzienności” pozwalają widzieć w nim zarówno klasyka, jak i eksperymentatora, twórcę „o dostojnym głosie”. Jednak autor Struny światła konstruuje poetycki obraz także na zasadzie „wspólnoty wzruszeń” (bliskiej symbolistom), często operuje ciszą i milczeniem, jego poezja ma zdecydowanie „aktywny” charakter.

Herbert bywa poetą „dyscypliny”, który mówi milczeniem, co nie oznacza wyłącznie zawieszenia głosu, lecz właśnie wyjście poza słowo, „mówienie między wierszami”5.

Milczenie od czasów Mickiewicza, Norwida staje się w literaturze i sztuce szczególną formą ekspresji, znajduje odniesienie także w poezji symbolistów: „wiemy, że milczenie jest nieskończenie wyższe od słowa – pisał Camille Mauclair – […] Wszystkie słowa są stworzone po to, by znaleźć ujście w milczeniu”6. W poezji milczenie jest znaczące, choć bywa czasem aretoryczne. Milczenie wymaga niezwykłej konsekwencji, wysiłku ze strony odbiorcy. Jak pisała Stefania Skwarczyńska - milczenie:

…pojawia się jako czynnik eliminujący pewne elementy odpowiadającego mu, najbliższego w treści świata pozaliterackiego lub jako czynnik żądający określonych dopełnień, postulujący te dopełnienia7.

Milczenie w literaturze odsyła do rzeczywistości pozaliterackiej, w poezji – akcentuje (po) wagę znaczeń ukrytych „między słowami”.

Symboliści (Baudelaire uważał, że w słowie jest coś świętego) przywołali znaną w romantyzmie koncepcję „poezji aktywnej”, która w rezultacie prowadziła do współistnienia milczenia i słowa8. Zenon Przesmycki pisał w studium o Maeterlincku:

…twórca […] nie zamyka swego dzieła, nie dopowiada wszystkiego, lecz zostawia trochę wolnego pola duchowi czytelnika9 (…) przez sugestię, rzecz prosta, przez wywołanie w czytelniku czy widzu jakiegoś odpowiedniego nastroju, jakiegoś – według wyrażenia Mockela – „uważnego wspólnictwa” (complicite attentive), dającego mu niejako udział w akcji samej, wkładającego nań obowiązek dokończenia i uzupełnienia w sobie samym rozumowań lub faktów, których scena przesłanki jeno daje10.

Podobną strategię „uważnego wspólnictwa” można dostrzec w twórczości Herberta.

Autor Struny światła poprzez liczne aluzje konstruuje kluczową dla współistnienia milczenia i słowa relację poeta-perceptor11. Relacja ta nie oznacza wyłącznie szczególnego, erudycyjnego wyczulenia odbiorców poezji Herberta (sugerującego elitaryzm tej poezji), to w pewnym sensie jeden z aspektów „poezji aktywnej”, tworzącej subtelną więź przypominającą popularną w poezji symbolistów „wspólnotę wzruszeń”, konstruującą szczególny rodzaj powagi, dostojność. Jak pisał Maurycy Maeterlinck: „Cisza jest elementem, w którym kształtują się rzeczy wielkie, aby na koniec mogły wynurzyć się doskonałe i dostojne w świetle życia, nad którym zapanują”12.

Herbert stosuje prawa poetyki mimetycznej. Nawet wieczność jest u niego odbiciem doczesności, pozbawiona doskonałości, odbóstwiona (por. U wrót doliny). Jednak podobnie jak w utworach Maeterlincka, w wierszach Herberta właśnie w „odbóstwionej codzienności” ukrywa się „prawda tego, że istniejemy”:

Istnieje tragizm dnia codziennego, który jest o wiele bardziej realny, o wiele głębszy i bardziej związany z naszym prawdziwym bytem niż tragizm wielkich czynów […] Nie chodzi tu o walkę między dwiema indywidualnościami ani o walkę dwóch namiętności, ani wreszcie o wieczny konflikt namiętności i obowiązku. Chodziłoby raczej o ukazanie, co zaskakującego jest w samym akcie istnienia […] uchwycenie ponad codziennym dialogiem rozumu i uczuć, dialogu bardziej wzniosłego i nieprzerwanego: bytu ludzkiego i jego przeznaczenia13.

Herbert bywa przy tym poetą wzruszeń. Wzruszenia budzą w jego wierszach najprostsze czynności, które odsyłają do wspomnień (np. w utworze Muszla pojawia się myśl, „że nawet jeśli kogoś bardzo się kocha, czasem zdarza nam się o tym zapomnieć”), zdarzenia, które uruchamiają wyobraźnię (np. Chciałbym opisać) lub zwykła nieuchronność czasu, jak w wierszu Napis („kołyszmy się lepiej na łodydze chwil/pijmy wiatr/ i patrzmy jak zachodzą nam oczy/ woń więdnienia jest najpiękniejsza/ a kształt ruin znieczula”.

Pewna powściągliwość w okazywaniu uczuć (poeta broni się niekiedy przed „rozpaczliwą uczuciowością”, por, np. Dlaczego klasycy) znajduje swoje dopełnienie właśnie w prezentacji świata przeżyć przez pryzmat zdarzeń, historii. Proponowany przez Herberta dialog „człowieka z przeznaczeniem” – jest uwikłany w prawa historii, w dziejowość.

Wówczas – najczęściej - poeta operuje ciszą i milczeniem. Milczenie nie oznacza jednak zmiany tonacji, choć autor Rovigo sygnalizuje obecność „milczącej ciszy”. Cisza często, jak w wierszach Norwida, uwydatnia u Herberta „barwę i kształt”14, uobecnia się w naturze ludzi (którzy milkną) i rzeczy („dźwięczą, krzyczą ciszą”, por. np. Apollo i Marsjasz), wieńczy (lub inicjuje) artystyczny dyskurs.

Bohaterowie poezji Herberta doskonale zdają sobie sprawę z niedostatków egzystencji, są ich świadomi. Owa świadomość staje się źródłem poetyckich wzruszeń, które rzadko przyjmują postać konkretnych obrazów. Ludzie pragną obronić własne człowieczeństwo, chcą być wierni sobie (np. U wrót doliny). Wierność staje się synonimem prawdziwości istnienia („na koniec wierność rzeczy otwiera nam oczy”, Stołek), stwarza poczucie wewnętrznej wolności (Powrótprokonsula), wyznacza także nową perspektywę (wierność przeszłości w Dwu kroplach; w wierszu tym milczenie wyznacza granicę słów).

Autor Struny światła, podobnie jak poeci symboliści dostrzega potrzebę poszukiwania ukrytego w świecie sensu. Obce są mu jednak teorie natchnienia czy idealistyczna koncepcja „podświadomości” (Hartmann). Świat, w którym żyją jego poetyccy bohaterowie jest zwykły, lecz właśnie owa zwykłość i prostota uwodzą najbardziej. W poezji Herberta wyznaczona przez relację „poeta – perceptor” perspektywa „wspólnoty wzruszeń” pozwala widzieć w człowieku kogoś, kto łączy w sobie sprzeczności, kto, jak pisał Kierkegaard sytuuje się „na granicy: wieczności i doczesności”.

Poeta jest przede wszystkim zainteresowany losem jednostki, indywiduum (nawet tłum zgromadzony u wrót doliny nie jest pozbawiony twarzy). Historię tworzą ludzie, ich miłości, namiętności, życie i śmierć. Uwaga skupiona na jednostce, nawet bezimiennej, wskazuje na głęboki humanitaryzm Herberta. Kruchość, lęk, niekiedy brak gotowości bohatera wierszy, pozwala widzieć w człowieku istotę wyjątkową15.

W Rekonstrukcji poety Homer odkrywa „prawdę o bogu”. Wiedza o świecie daje możliwość wyznaczenia nowych granic, pozwala poznać lepiej siebie samych. I choć – co poeta podkreśla - możliwości poznawcze nie są wielkie („to zaledwie sprawdzenie dłonią, „dotyk dłoni” w Rekonstrukcji poety), człowiek wciąż próbuje „spoglądać w przepaść” (Lascaux).

W wierszu Naprzód pies podmiot liryczny jest kimś, kto „niezgrabnie potrąca gwiazdy”, w poetyckim uniwersum nie ma miejsca na doświadczenie bliskości Boga. Nawet ludzkim relacjom towarzyszy często „wstyd uczuć”. Jedynie natura potrafi niekiedy „wyrazić” istotę utraconych w świecie ludzkim – więzów, dramat historii (por. U wrót doliny, Guziki)

Herbert jako poeta konstruuje różne perspektywy. Refleksja egzystencjalna jest obecna nie tylko w „projekcie” bohatera lecz także w sposobach prezentacji świata. Bohater poezji Herberta musi odnaleźć swoje miejsce w świecie, musi nauczyć się m.in. żyć „w ukryciu, czasem przed samym sobą”. W wierszu Powrót prokonsula podmiot liryczny wierzy w możliwość powrotu do „dawnego ładu”- „ponownego ułożenia się z twarzą”. Twarz jest wizytówką człowieka, wyraża gotowość (lub jego brak) uczestnictwa w dialogu prowadzonym ze światem. Bycie „twarzą w twarz” wymaga jednak heroizmu, którego ludziom niekiedy brakuje.

Podmiot liryczny w utworach Herberta jest nie tylko uczestnikiem wydarzeń, lecz przede wszystkim obserwatorem, często krytykiem16. To stanowisko pozwala mu opisywać wydarzenia, postrzegać je i przeżywać w pełni subiektywnie, ujmować w słowa, konstruować związki „między słowami”.

Warto w tym momencie przypomnieć Norwidowski postulat, który brzmi: „odpowiednie dać rzeczy-słowo”, Mallarme zaś głosił, by „oddać inicjatywę słowom”17. Słowa w poezji Herberta, tak, jak romantyczne „słowo mówione”- postulują działanie. Czasem jednak odsyłają do „innej rzeczywistości”- pozostaje wówczas jedynie nadzieja: „trzeba śnić cierpliwie/w nadziei, że treść się dopełni/ że brakujące słowa/ wejdą w kalekie zdania/ i pewność na którą czekamy/ zarzuci kotwicę” (Zasypiamy na słowach).

Działanie w wierszach Herberta jest niekiedy konsekwencją świadomego milczenia: „pukam do ciebie otwórz przebacz/ nie mogłem dłużej milczeć sprzedać/ musiałem kamień swej niezgody” (Szuflada). W Rekonstrukcji poety bohater pragnie „sprowadzić słowo do milczenia”, co traktuje jako szczególną wartość: „[…] można przecież ziarno do ziarna, liść do liścia, wzruszenie do wzruszenia. I słowo do milczenia”.

Herbert bywa także autoironiczny. Słowa Fortynbrasa (Tren Fortynbrasa)wypowiadane do martwego Hamleta w chwili „nieobecności innych” są elementami wewnętrznej rozmowy. Akt wypowiedzenia powołuje je do istnienia. Fortynbras stwarza nową rzeczywistość, w której próbuje przezwyciężyć „miłość słowa”18. Tren Fortynbrasa tylko pozornie przypomina sytuację znaną z wiersza Ze szczytu schodów, w którym: „czasem nam się marzy/ że ci ze szczytu schodów/ zejdą nisko/to znaczy do nas/gdy nad gazetą żujemy chleb/ i rzekną -/ - a teraz pomówmy jak człowiek z człowiekiem” – sytuacja dialogu (a zatem swoistej równości, perspektywa „twarzą w twarz”) nie zawsze jest możliwa.

Źródłem różnic, napięć może być w tym przypadku m.in. stosunek do sztuki. W tradycji symbolistów, neoromantyków sztuka staje się „jedynym sposobem poznania”, „gwarancją istnienia” (Nietzsche). Herbert dostrzega jej istotę, bohater jego poezji poprzez obcowanie ze sztuką wieków odczuwa wspólnotę tradycji (np. w prozie poetyckiej Lascaux zostają wypowiedziane następujące słowa: „jestem obywatelem Ziemi”). Sztuka to dziedzictwo pokoleń, zapis trudów zmagań ducha z materią.

Sztuka, w szczególności poezja, posiada także funkcję ocalającą. W wierszu Pięciu -ocalenie dokonuje się po raz kolejny „…a zatem można/używać w poezji imion greckich pasterzy/można kusić się o utrwalenie barwy porannego nieba/pisać o miłości/a także/jeszcze raz/ze śmiertelną powagą/ofiarować zdradzonemu światu/ różę”. Róża jest w tym fragmencie nie tylko synonimem piękna, estetycznych wartości, zostaje przeciwstawiona zdradzie, która niszczy ustalony porządek świata, obnaża jego absurdalność.

W możliwości ponownej próby obłaskawienia świata kryje się potęga nadziei (choć w wierszach Herberta nadzieja prawie nie gości). Ocalający wymiar sztuki jest obecny w perspektywie, którą odkrył już Horacy. W wierszu Dlaczego klasycy Herbert pisze: „…jeśli tematem sztuki/będzie dzbanek rozbity/mała rozbita dusza/z wielkim żalem nad sobą/to co po nas zostanie/będzie jak płacz kochanków/ w małym brudnym hotelu/kiedy świtają tapety”. Poeta analizuje istotę, rangę słowa, które niczym logos wprowadza nowy ład, uzasadnia egzystencję. Historia człowieka okazuje się jednak przede wszystkim historią jego pragnień, nadziei i jej braku, wzruszeń, wyborów i postaw. Już romantycy, wbrew oświeceniowym koncepcjom o niezmienności natury ludzkiej ukazywali człowieka uwikłanego w „świat wartości”. Człowiek jako „najwyższy z czujących” szukał w różnych wydarzeniach trwałych wartości, które mogłyby uchronić go przed zatratą tożsamości.

Herbert docenia potęgę słowa, które na równi z milczeniem ma sprawczą moc (implikuje działanie). Jak pisał Zenon Przesmycki w rozprawie poświęconej Maeterlinckowi:

Środkiem, zwłaszcza, gdzie chodzi o mimowolne, bezwiedne, instynktowne wydobywanie się na jaw najwnętrzniejszej, najbardziej ukrytej części istoty człowieczej, będzie język prosty, urywany, złożony ze zdań krótkich, przerywanych pauzami i milczeniem19.

W utworach Herberta właściwe słowo mieści w sobie bogactwo świata (np. Chciałbym opisać).

Istotną rangę w poetyckiej refleksji autora Struny światła posiada także „język historii”, który bywa często językiem opowieści o ludzkiej bezsilności, o zdegradowanych marzeniach (np. w wierszu Pan od przyrody „w drugim roku wojny/zabili pana od przyrody/ łobuzy od historii”). W wierszu Rozważania o problemie narodu poeta analizuje sposoby mówienia o tradycji: „[…] czy wskutek przeżyć historycznych/nie staliśmy się psychicznie skrzywieni/i na wypadki reagujemy teraz z prawidłowością histeryków/czy wciąż jesteśmy barbarzyńskim plemieniem/wśród sztucznych jezior i puszcz elektrycznych”. Okrucieństwo przebytych wydarzeń może powodować milczenie, tak jak w wierszu Guziki, w którym „cisza jest na wysokościach” lub w wierszu Węgrom, w którym „z krzyku załamanego […] serce milczy na trwogę”.

Wynikająca z zawartej w refleksji symbolistów koncepcji poezji aktywnej, zależność milczenia i słowa, w twórczości Herberta prowadzi do interesujących konstatacji na temat człowieka i jego spraw. Poeta analizując potęgę słowa, jego wagę także „semantyczną przejrzystość” - jak w wierszu Dlaczego klasycy, równocześnie wskazywał na sens milczenia. „Opowieść” o człowieku była wówczas historią ludzkich marzeń, zwycięstw i upadków. Pojawiająca się w niej nuta ironii20 – „soli attyckiej” stanowiła odpowiedź na zniszczony świat wartości.

Autor Rovigo zwykle rezygnował w swoich wierszach z symbolicznego obrazowania, choć teoria symbolizmu znajdowała u niego pewne zastosowanie. Poeta konstruował m. in. nastrój porozumienia, wielobarwność stanów uczuciowych, które wpisywał w historyczną rzeczywistość. W poetyckiej refleksji Herberta znalazła także zastosowanie kategoria sugestii (Mallarme głosił potrzebę stosowania elipsy, kondensacji treści, z rad symbolistów korzystali poeci awangardowi, np. twórcy „poezji integralnej”). Porozumienie między poetą a odbiorcą miało dokonywać się m.in. na poziomie – odczuć i nastrojów, doświadczeń. Z tradycją neoromantyków zdają się łączyć Herberta obecne niekiedy w jego poezji podobieństwa dotyczące planu poetyki: styl monologowy, poezja maski i roli, wolny wiersz (w poezji symbolistów funkcjonował od czasów Sezonu w piekle Rimbauda). Na uwagę zasługiwała także bliskość poezji i muzyki21 (np. Tarnina). Źródeł tego związku należałoby szukać w postulatach Mallarme, który nawoływał, by „sięgać po dobra muzyki”.

Hanna Ratuszna
(UMK Toruń)

Mohlo by vás z této kategorie také zajímat