Stanisław Haykowski (1902–1943). Ułan i malarz batalista

Wojciech Gorczyca

W herbarzach szlachty polskiej obok nazwiska Hayko widnieje nazwisko Haykowski (też Chajkowski). Zarówno pierwsze jak i drugie ma związek z herbem Ogończyk (GÓRZYŃSKI – KOCHANOWSKI, 1990, s. 111–112) oraz rodowodem tatarskim.

Herb Ogończyk



Na wstępie rozważań o Stanisławie Haykowskim, polskim malarzu bataliście, wypada podkreślić, iż matka mojej żony Barbary, Krystyna, to siostra Stanisława Haykowskiego. Jej wspomnienia, przekazywane mi przez Barbarę, będą w kilku wypadkach stanowić tło narracji, uzupełniać ją o istotne szczegóły. Podstawowe tezy tego artykułu dotyczą dwóch grup problemów:

  • faktu, że twórczość Stanisława Haykowskiego jako malarza batalisty ma ścisły związek z aspektem doświadczeniowym, co wyróżnia go korzystnie na tle innych malarzy batalistów (a także malarzy koni w ogóle);
  • nawiązania do znakomitej tradycji jazdy polskiej (ułanów polskich) i koncentrowania się na sprawach realnie związanych z wyszkoleniem ułanów oraz uwewnętrznieniem ich potrzeby walki o wolność ojczyzny (np. Rokitna, 13 czerwiec 1915 r.; Rokitna, wieś na Ukrainie w obwodzie czernowieckim – historyczna Besarabia). Pozwala to Haykowskiemu przełamać mit na temat wizerunku ułana charakteryzującego się odwagą graniczącą z szaleństwem – symbolem ofiary. Mit ten, jak pisze Maciej Replewicz, utrwalił się w armii i społeczeństwie polskim – trwa po dziś dzień (REPLEWICZ, 2015).

Nazwa ułan (oprócz zwykłych charakterystyk związanych z wojskowością) odniesiona do Stanisława Haykowskiego ma także specjalnie konotacje tatarskie. Jak wiadomo, nazwa ułan pochodzi od tytułu książęcego ułan, który nosili potomkowie Czyngiz-chana (BORAWSKI, 1986, s. 86). W tym sensie postać Haykowskiego można metaforycznie odnieść do relacji: „książę – malarz batalista“.

Obecność Tatarów w Wielkim Księstwie Litewskim odnotowuje się już w XIV wieku. Po bitwie na Kulikowym Polu (1380 r.) Tatarzy Mamaja nie uznali władzy chana Tochtamysza i uszli na Litwę. Pozostali tu już na stałe (PODHORODECKI, 1985, s. 138). Idzie tutaj nie tylko o fakt, że Tatarzy znaleźli się na tych ziemiach po bitwie na Kulikowym Polu, uciekając przed karą śmierci. Jak pisze Selim Chazbijewicz, Tatarzy uciekali na tereny Wielkiego Księstwa Litewskiego już wcześniej, po decyzji chana Uzbeka (panował w latach 1314–1342) o przyjęciu islamu (CHAZBIJEWICZ, 2013). Wielu Tatarów wyznających w tym czasie szamanizm nie chciało się poddać woli swego władcy i uciekało właśnie na Litwę. Książę Witold, przyjmując przedstawicieli znakomitych rodów tatarskich, świetnych wojowników, zapewnił im wolność wyznania (CHAZBIJEWICZ, 2013). Tatarzy, należący wyłącznie do stanu żołnierskiego, poprzez przyjmowanie za żony chrześcijanek już w XVI wieku zatracali język ojczysty. Za zasługi wojenne otrzymywali nadania ziem (WRÓBLEWSKA, 2009, s. 256–262). Po przyjęciu któregoś z wyznań chrześcijańskich uzyskiwali pełnię praw szlacheckich łącznie z prawem piastowania urzędów i udziału w sejmikach (BORAWSKI, 1986, s. 93). Niektórzy z nich, uzyskując szlachectwo, przyjmowali herby polskie.

Na Sejmie Horodelskim w 1413 roku doszło do przekazania rodom szlacheckim na Litwie szeregu herbów używanych w Polsce – w tym herbu Ogończyk. Jak pisze Kasper Niesiecki, […] pierwszy na dom swój przyjął ten herb Jerzy Sangaw na Sejmie Horodelskim w 1413 roku”. Jednocześnie Niesiecki podaje istotne informacje dotyczące rodu Hayko. Podkreśla, iż N. Hayko herbu Ogończyk był posłem do Moskwy w 1520 i 1532 roku. Jan Hayko, z kolei, jeździł do Moskwy cztery razy, w 1552, 1556, 1558 i 1559 roku. Tenże Jan Hayko był dzierżawcą Oszmiańskim, starostą Krasnosielskim i Uciańskim, potem kasztelanem Brześciańskim. Inni z rodu Hayków, jakich wymienia Niesiecki, to m. in. Kazimierz Hayko, łowczy Smoleński, podsędek Mścisławski, poseł na Sejm 1662 roku (NIESIECKI, 1839–1845, s. 342–343). Nazwisko Hayko z biegiem lat uległo spolszczeniu. Typowe było w tym wypadku dodawanie przyrostków (–icz oraz –ski, np. Chazbijewicz Selim, Haykowski Raymund).

Jak pisze Selim Chazbijewicz, po najeździe wojsk rosyjskich na Wielkie Księstwo Litewskie (formalnie były to ziemie Rzeczypospolitej Obojga Narodów – uzup. W. G.) w 1655 roku, szlachta tatarska doznała wielu opresji. Siedliska zostały spalone przez nieprzyjaciela, wsie i gospodarstwa tatarskie wyludniły się. Wywołało to migrację ludności tatarskiej na Wołyń i Podole (CHAZBIJEWICZ, 2013). Tatarzy zdobywali tam utrzymanie, służąc u magnatów ruskich lub zaciągając się do wojska koronnego. Od 1669 roku wszyscy Tatarzy służący w wojsku zaczęli podlegać niektórym prawom szlacheckim. Król Michał Korybut Wiśniowiecki potwierdził im również prawo nabywania dóbr ziemskich i rozporządzania nimi bez żadnych ograniczeń (BORAWSKI, 1986, s. 141).

Źródła rodowodu tatarskiego rodziny Haykowskich podkreślała wielokrotnie Krystyna Lipska, z domu Haykowska, urodzona w 1912 roku, w obecności jej córki Barbary. Fakty zaświadczają, że zarówno ojciec Krystyny, Raymund Haykowski (ur. 1856 – zm. 1923), jak i brat Krystyny, Stanisław, nie byli związani z Litwą lecz z Podolem. Na Podolu miał majątek Raymund Haykowski – architekt ogrodów; inżynier krajobrazu (Ogrodik...). Raymund Haykowski, ożeniony z Heleną z domu Matusewicz herbu Łabędź, miał sześcioro dzieci. Trzech synów, Janusza, Stanisława i Zbigniewa oraz trzy córki, Olgę, Halinę i Krystynę.

Stanisław Haykowski urodził się13 maja 1902 roku w Mohylewie Podolskim. Przed 1908 rokiem rodzina Haykowskich przeniosła się do Klonowca (koło Brwinowa pod Warszawą), gdzie Raymund kupił majątek ziemski. Tutaj, jak wspominała jego córka Krystyna, jej brat Staś jako chłopiec doskonalił swe umiejętności jazdy na koniu. Miał ku temu niemałe predyspozycje, a teren majątku pozwalał na galop ciągły.

Po śmierci Raymunda Haykowskiego w 1923 roku rodzina przeniosła się do Warszawy. Wcześniej Staś Haykowski ukończył w Warszawie gimnazjum im. M. Rychlowskiego. W 1918 roku został członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. Organizacja ta jako tajna powstała z inicjatywy Józefa Piłsudskiego w sierpniu 1914 roku w wyniku połączenia działających w Królestwie Polskim konspiracyjnych grup Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Walki Czynnej w celu walki z zaborcą rosyjskim (BIERNACKA, 1971–2007). Następnie jako ochotnik wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1920 roku, walcząc w najznakomitszych formacjach konnych: 1 Pułku Ułanów Krechowieckich i 6 Pułku Strzelców Konnych (BIERNACKA, 1971–2007, s. 38–39; OGRODY VSPOMIEŃ).

Przybliżmy dzieje walk tych formacji. Do utworzenia 1 Pułku Ułanów doszło 5 kwietnia 1917. Oddział pod dowództwem płk. Bolesława Mościckiego dotarł w rejon Stanisławowa i 22 lipca uratował miasto przed zniszczeniem przez rozpasane żołdactwo wycofującej się armii rosyjskiej. W dwa dni później stoczył uporczywy bój z doborowymi jednostkami słynnego gen. Karla Litzmanna pod Krechowcami i od tej pory występował jako 1 Pułk Ułanów Krechowieckich (WRZOSEK, 2017). Pułk wziął udział w kampanii kijowskiej (14 kwiecień – 14 październik 1920 r.). W latach 1919–1920 1 Pułk Ułanów Krechowieckich wsławił się obroną Gródka Jagiellońskiego, czym przyczynił się do powodzenia odsieczy Lwowa. Prowadził zwycięskie walki z armią konną Siemiona Budionnego. Walczył pod Korosteniem, Zamościem i Ostrogiem, nad Słuczą i Horyniem. Pułk wchodził wówczas w skład 5 Brygady Jazdy i brał też udział w zajmowaniu Pomorza. Po zakończeniu wojny Pułk udał się do swego garnizonu w Augustowie (WRZOSEK, 2017).

6 Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego rozwinął się w końcu 1917 roku z oddziałów stworzonych przez gen. Hallera we Francji i Włoszech najpierw jako 1 Pułk Szwoleżerów. Po przybyciu do Polski został przemianowany na 4 Pułk Dragonów Kresowych, a później na 4 Pułk Strzelców Konnych. 8 września 1921 roku z części jego szwadronów powstał 6 Pułk Strzelców Konnych (6 ...). Przeciwko bolszewikom jako 4 Pułk Strzelców Konnych wziął udział w wyprawie kijowskiej. 15. 5. 1920 roku zajął Łuck, dokonał wypadu na Młynów i Równe. 18. 8. 1920 r. stoczył krwawą bitwę pod Krasnem.

Jak wynika z krótkiego przeglądu walk dwóch formacji kawaleryjskich, jednych z najlepszych w Polsce, Stanisław Haykowski walczył przede wszystkim w 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Do 6 Pułku Strzelców Konnych wstąpił na krótko po 8 września 1921 roku. Jego obecność w tym Pułku była związana niewątpliwie także z chęcią oddania czci bohaterowi spod Kłuszyna i Cecory oraz faktem, że Pułk stacjonował w Żółkwi (6 ...).

Pod koniec 1921 roku Stanisław Haykowski został zdemobilizowany. W 1922 roku zdał maturę we Lwowie. Tam też studiował w Państwowej Szkole Przemysłowej oraz w Szkole Sztuk Pięknych. Po przyjeździe do Warszawy współpracował z czasopismami „Żołnierz Polski” i „Młody Obywatel” oraz z wydawnictwami, m. in. z Wojskowym Instytutem Naukowo-Oświatowym – ilustrował „Małego Piłsudczyka” T. M. Nitmana (BIERNACKA, 1971–2007, s. 38–39).

Stanisław Haykowski sławił w swoich pracach 1000letnie Dzieje Oręża Polskiego (GOŹDZIK, 2016). Zwracał szczególną uwagę na ewolucję jazdy polskiej (od wojów Bolesława Chrobrego po kawalerzystów 1920 roku). Dzieje Oręża Polskiego sławił m. in. w dwóch wiekopomnych Księgach: Księdze Jazdy Polskiej i Księdze Piechoty. Był także autorem szaty graficznej tych Ksiąg. Warto podkreślić, iż protektorat nad pracami związanymi z wydaniem Księgi Jazdy Polskiej objął Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły, który studiował malarstwo w Monachium, Norymberdze i Wiedniu oraz ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Wstępem opatrzył Księgę Generał Brygady Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Ilustracje do tego wydania przygotowali specjalnie, oprócz Haykowskiego, Michał Bylina, S. Gepner i X. Koźmiński. Obok 24 plansz kolorowych zamieszczono w Księdze kilkaset rycin i reprodukcji jednobarwnych dzieł m. in. takich malarzy jak Stanisław Bagiński, Michał Boruciński, Józef Brandt, Juliusz i Wojciech Kossakowie, Piotr Michałowski, Zygmunt Rozwadowski. Haykowski przygotował do tej Księgi ponad pięćdziesiąt ilustracji jazdy polskiej w ujęciu ewolucyjnym (od Drużyny Bolesława poprzez Płowce 1331 R., Pod Grunwaldem, Szarżę zwartą w epoce napoleońskiej, Oficerów huzarów, do Kawalerii polskiej we Francji i Jazdy w 1920 R.), był też kierownikiem prac. Bez talentu i wiedzy Haykowskiego powstanie Księgi Jazdy Polskiej nie byłoby możliwe.

Ponadto Stanisław Haykowski zilustrował szereg wydawnictw Wojskowego Instytutu Naukowo-Oświatowego. W 1937 roku przy współudziale K. Sejdy wykonał na zamówienie Ministerstwa Spraw Wojskowych trzy poglądowe plansze dużego formatu przedstawiające umundurowanie żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza (BIERNACKA, 1971–2007, s. 38–39).

Na wstępnie swych rozważań o Stanisławie Haykowskim stwierdziłem, że korzystnie na tle innych malarzy batalistycznych i malarzy koni w ogóle wyróżnia go aspekt doświadczeniowy. W tym sensie Haykowskiemu, należy podkreślić, obce jest podejście rytualno-magiczne, które wynika z redukcjonizmu związanego z biopsychologizmem i sprowadzaniem wzorców archetypowych do życia duchowego w planie związków elementów świadomych i nieświadomych (GORCZYCA, 2004, s. 6). Na tej podstawie rodzi się często mit (np. szalonego ułana) przechodzący w mitomanię. Nadto w kreowaniu sytuacji ekstremalnie trudnych (por. Szarża pod Rokitną) cechuje go łączenie takich wartości-kategorii, jak: miłość ojczyzny, fizjologia (jeźdźca i konia w szarży), prawda historii oraz transformacja wzorca mająca na celu przejście w sferę transcendencji (GORCZYCA, 2004, s. 6).

Haykowski podobnie jak Théodore Géricault (1791–1824) stawia sobie wymagania na miarę mistrzów renesansu w sposobie studiowania kształtu człowieka i konia oraz dążenia do prawdy i ścisłości (RZEPIŃSKA, 1986, s. 383). Rezultatem nie jest jednak, jak u Géricault, patos i tragiczne napięcie. U Haykowskiego nie dostrzeżemy też upodobania do agonalnej grozy. Jeśli chodzi o uchwycenie relacji jeździec – koń, to Haykowski prezentuje samodzielną manierę malarską. Gdyby mówić o kreacji dynamiki ruchu konia zsynchronizowanego z ciałem jeźdźca, to bliski jest mu Józef Brandt – np. Lisowszczycy – strzelanie z łuku (KOKOSKA, 2012, s. 70). Podobnie jak Brandt przedstawia swoich jeźdźców nie tylko w bitwach – również jako idących na zwiad, przekazujących przełożonym ważne informacje. Ze względu jednak na fakt, że Haykowski jest malarzem batalistą, plan światła, pogwizdu wiatru – tak jak u Brandta – specjalnie go nie interesuje.

U Haykowskiego nie mamy do czynienia z sytuacją bitewną, w której koń odgrywa ważniejsza rolę niż człowiek, co można dostrzec na obrazach i w szkicach Géricault, którym inspirował się Piotr Michałowski – malarz polskiego romantyzmu (KOKOSKA, 2012, s. 22). Potwierdza to choćby krótka analiza dwóch obrazów Michałowskiego: Szarża pod Samossierą oraz Generał Dwernicki na czele II Pułku Ułanów. Szarża ukazuje ciemną, pełną dymu i kurzu szczelinę wąwozu, którą malarz rozjaśnia jedynie jasnymi zadami koni w szalonym tempie wspinających się po skalnym podłożu (KOKOSKA, 2012, s. 22). Dominacja (spowodowana fascynacją) koni jest ewidentna na obrazie Generał Dwernicki… Nawet bohater tytułowy obrazu i dwaj wyżsi oficerowie zdominowani zostali sylwetkami koni, przyciągających uwagę widza. Michałowski tym razem przedstawił białych ułanów, których kolor generuje biała maść koni.

Bardzo charakterystycznym dla malarstwa batalistycznego Stanisława Haykowskiego jest jego obraz Szarża pod Rokitną.

S. Haykowski, Szarża pod Rokitną, 1934

Co decyduje o trafnym uchwyceniu relacji: fizis człowieka – fizis konia? Jakie odniesienie ma Szarża Haykowskiego do realiów bitwy pod Rokitną w dniu 13 czerwca (niedziela, godz. 13.00) 1915 roku oraz tradycji szarż polskich ułanów? Aby odpowiedzieć na te pytania, przybliżę najpierw kilka kontekstów historycznych, kulturowych i z wojskowością związanych także po to, aby obraz Haykowskiego porównać z wizją szarży pod Rokitną autorstwa Wojciecha Kossaka.

13 czerwca 1915 roku pozycjom 42 Dywizji wojsk austro-węgierskich zaczęły zagrażać nacierające wojska rosyjskie. Rozkaz do ataku na pozycje rosyjskie, bez uprzedniego przygotowania artyleryjskiego, przekazał osobiście rtm Zbigniewowi Duninowi-Wasowiczowi kpt. Arpad Vagas: „Na wzgórku stał rotmistrz z szefem sztabu kpt. Wagaszem i śledził za ruchem jego ręki. Chwilę coś tłumaczył, o coś pytał, a potem do nas zawrócił i zirytowanym głosem krzyknął gromko: ,Na koń!ʻ“ (ROSTWOROWSKI, 1993, s. 127). Kpt. Vagas wydał rozkaz natarcia bez uprzedniego rozeznania sytuacji na prawym skrzydle – pułki legionowe były wysunięte, na izolowanej pozycji.

Rokitna znajdowała się na zboczach wzgórz, położona była nad rzeczką Rokitnianką. Powyżej miejscowości rozciągała się równina, na której Rosjanie wykopali cztery linie okopów. Na skrzydłach okopów rozstawili ciężkie karabiny maszynowe, które miały ostrzeliwać przedpole ogniem krzyżowym. Około 150 metrów przed pierwszym okopem padła komenda „do ataku” i ułani przeszli z rysiej w galop. Pierwsze straty nastąpiły w wyniku ognia z drugiego okopu, bo pierwszy nie został przez Rosjan obsadzony. Po sforsowaniu tej przeszkody szarżowano dalej. Trzeci okop był istotną linią obrony Rosjan. Zwłoki porąbanych wśród okopów Moskali świadczyły o tym, że niejeden z naszych ułanów drogo sprzedał swe życie (REPLEWICZ, 2015).

Kiedy pędzili na drugie okopy, poleciały w ich kierunku serie z ciężkich karabinów maszynowych. Byli ostrzeliwani z przodu i z obu skrzydeł. Szarżowali w huraganowym ogniu nie tylko artylerii rosyjskiej – również austriackiej, która popełniła fatalną pomyłkę. Po wzięciu trzeciej linii okopów rtm Dunin-Wąsowicz zorientował się, że jest ich za mało, aby szarżować na czwarty okop - największy. Skierował więc resztki szwadronu w sile 9 ułanów do własnej tyraliery. Niestety, po chwili poległ: „Padła ,Hochlaʻ pod rotmistrzem, chcieli go ratować – dał znak ręka, by jechać dalej, z rewolwerem w ręku zerwał się, strzelał kilkakrotnie wzdłuż okopu, ale wnet się zachwiał, słaniając się przeszedł kilkanaście kroków i upadł z przestrzelonym bokiem. Krew musiała gwałtownie uchodzić, słabł i usnął na wieku.“ (ROSTWOROWSKI, 1993, s. 135.)


Całych i na koniach wróciło 6 ułanów, w tym tylko dwóch nietkniętych. Poległo na miejscu 15 ułanów, w tym 3 oficerów: dowódca, rotmistrz Dunin-Wąsowicz, prawnuk w prostej linii szwoleżera Mikołaja Dunina-Wasowicza – uczestnika szarży pod Samosierrą (1808), por. Jerzy Topór-Kisielnicki, por. Roman Prawdzic-Włodek. Trzech kolejnych zmarło z ran kilka dni później. Rannych było 27 ułanów, pozostali zostali wzięci do niewoli. 9 ułanów ze szwadronu nie brało udziału w bitwie – stanowiło wydzielony przez rtm Wąsowicza patrol (GROCHOWALSKI, 2012). Wspomnienia jednego z nich, Stanisława Rostworowskiego, przytoczyłem wyżej.

Ułani rotmistrza Wąsowicza pędzili prosto w słońce, szarża trwała 13 minut, przeszła trzy okopy rosyjskie, które zostały zdobyte, ale nie opanowane z powodu braku współdziałania piechoty. Szarża była udana, zwycięska, chociaż okupiona bolesnymi stratami. Wieś Rokitna została zajęta przez piechotę już w czasie szarży, a umocnienia rosyjskie za wsią przechwycono już następnego ranka. Rosjanie opuścili je w nocy. Szarża spowodowała załamanie frontu i możliwość natarcia polskich sił w głąb Besarabii (Bitwa...). Jeśli chodzi o straty, to nie odbiegają one od poniesionych strat w czasie tego rodzaju szarży, są porównywalne do Samosierry. Nie były możliwe do uniknięcia.

Rotmistrz Dunin-Wąsowicz bardzo dbał o swoich żołnierzy, nigdy nie narażał na szwank ich życia bez wyraźnej potrzeby. 13 czerwca sprzeciwił się przeprowadzeniu szarży na okopy rosyjskie bronione przez ciężkie karabiny maszynowe i artylerię. Jednak kpt. Vagas powtórzył rozkaz. Rotmistrz Dunin-Wąsowicz wydzielił 3 szwadron, wydzielił patrol z 2. szwadronu (9 ułanów). Postąpił tak, jak powinien postąpić wzorowy dowódca. Wykonał zadanie najlepiej, jak można było i jednocześnie oszczędził tak wielu swoich żołnierzy, jak tylko mógł. Dla przebiegu i wyniku szarży nie miało znaczenia, czy wziąłby w niej udział jeden szwadron czy dwa. Jedyną różnicą mogłyby być tylko o wiele większe straty. Podziału sił dywizjonu rotmistrz dokonał świadomie, zgodnie z regulaminem i sumieniem dowódcy (Bitwa...).

Fakt, że umocnienia rosyjskie nie zostały opanowane (zajęte) zaraz po szarży, a także strata prawie całego szwadronu, był zaraz po bitwie, a także długo po niej (szczególnie po II wojnie światowej) wykorzystywany do poparcia twierdzenia, że szarża była nieudana, niepotrzebna, rzekomo szkodliwa dla sprawy polskiej (Bitwa...). Na ten punkt widzenia nałożył się pogląd posiadający mitomański charakter, iż szarża była przejawem zrywu graniczącego z szaleństwem, podczas gdy ułani rotmistrza Wąsowicza dowiedli tylko nadzwyczajnej odwagi, żołnierskiej karności i świetnego wyszkolenia – najwyższych wartości bojowych. To ułani Dunina-Wąsowicza w wyciągniętym galopie, władając wszechstronnie szablą, wzięli na siebie krzyżowy ogień rosyjskich ciężkich karabinów maszynowych, otwierając w ten sposób w niedzielny czerwcowy, upalny dzień przestrzeń dla piechoty polskiej i austriackiej.

Współcześni historycy, mówiąc o słynnej szarży szwadronu kawalerii rotmistrza Dunina-Wąsowicza na bronione ogniem karabinów maszynowych i artylerii pozycje pod Rokitną, podkreślają: „Wyczyn ów, porównywalny z szarżą szwoleżerów polskich pod Samosierrą, uwieńczony został powodzeniem, choć okupiony ciężkimi stratami i śmiercią dowódcy” (ŁAPTOS – SOLARZ – ZGÓRNIAK, 2006, s. 91).

Poprowadzenie szarży pod Rokitną przez rotmistrza Dunina-Wąsowicza trzeba kojarzyć z ideą nowej, odrodzonej kawalerii polskiej. Potwierdza to ustalenie, że podstawową formą walki kawaleryjskiej jest szarża. Wszystko jest jej podporządkowane: organizacja, wyszkolenie, wychowanie itp., wszystko ma służyć umożliwieniu sprawnego jej wykonania. Jak pisze podpułkownik dyplomowany Klemens Rudnicki, autor rozdziału Historia taktyki kawalerii polskiej zamieszczonego w Księdze Jazdy Polskiej, obowiązkiem każdego uczestnika szarzy jest: do chwili gdy padnie komenda „szarża” dbać o równanie i ścisłą łączność. W momencie gdy ona padnie, nie wolno nikomu mieć innego tempa jak pełny galop i innych celów jak rąbanie i kłucie nieprzyjaciela. Tylko bezwględne parcie naprzód bez oglądania się na sąsiada przyniesie rezultaty (RUDNICKI, 1993, s. 37). Uchwycił to idealnie na swoim obrazie Stanisław Haykowski.

Malarze bataliści (i nie tylko), interesujący się przebiegiem szarży pod Rokitną, konceptualizują ją często w perspektywie agonalnej grozy (np. W. Kossak, S. Kaczor-Batowski). Pomijają fakt, że pokonanie trzech linii okopów rosyjskich wymagało od polskich ułanów przede wszystkim wysokich umiejętności techniczno-taktycznych, że szarża przynosi zawsze dużo ofiar oraz że efekty szarży (przynajmniej w wykonaniu ułanów polskich) były bardzo często spektakularne – przynosiły zwrot w bitwie, kampanii wojennej.

Istotą malarstwa batalistycznego powinna być zgodność z prawdą historyczną, w tym ze sposobami walki w danym okresie historii. Kreowanie dynamiki ruchu konia i jeźdźca musi być zgodne nie tylko z parametrami przestrzennymi (np. odbicie, skok konia) – również z pracą ciała jeźdźca związaną z wykonywaniem np. różnego rodzaju cięć w określonych płaszczyznach. Dynamika i ruch w tego rodzaju malarstwie mogą być przepuszczone przez filtr określonej wrażliwości malarskiej (RZEPIŃSKA, 1986, s. 385), co absolutnie nie oznacza, że mogą przechodzić w formy hybrydalne łamiące prawa fizyki, bądź ocierać się o kicz.

Najwyższe umiejętności związane z wyszkoleniem ułana i jego konia z 2. szwadronu Dunina-Wąsowicza w pełnej krasie występują tylko na obrazie Stanisława Haykowskiego. Przed przystąpieniem do interpretacji jego obrazu, zwróćmy najpierw uwagę na przygotowanie konia do władania białą bronią oraz fragmenty regulaminu kawalerii dotyczące władania szablą. Należy zaznaczyć, iż przygotowanie konia do pracy pod jeźdźcem władającym białą bronią wymaga starannego ujeżdżenia konia. Koń musi być absolutnie zrównoważony z jeźdźcem, powinien utrzymywać stałe, zadane tempo galopu oraz być dostatecznie czuły na pomoce, by z łatwością wykonywać zakręty, zwroty a także zmiany tempa ruchu. Zazwyczaj wymaga to co najmniej 1. roku systematycznej pracy z młodym koniem. Naukę chodzenia konia przy pozornikach można rozpoczynać po ukończeniu przez konia 4 lat (zakładając, że był on od wieku 3 lat systematycznie i prawidłowo szkolony (REY). Główne trudności, jakie należy pokonać, szkoląc konia do władania szabla, są następujące:

  1. Opanowanie konia przed dobywaniem szabli (stroczonej pod lewą tybinką) oraz ruchów broni nad głową i obok ciała konia.
  2. Uzyskanie stabilnego ustawienia konia na linii prostej – w okresie treningowym w zebranym galopie, docelowo w wyciągniętym galopie.
  3. Przyzwyczajenie konia do różnego rodzaju pozorników – stojaków z łozami, wieszków z manekinem, leżących manekinów. Koń winien bez obawy i tendencji do odbijania w bok mijać w odległości 1 metra pozorniki.
  4. Przyzwyczajenie konia do munsztuka – podczas próby jeździec prowadzi konia jedną ręką, panując przy tym nad wierzchowcem.
  5. Przyzwyczajenie konia do odgłosów trafionych pozorników – ścięciu łozy towarzyszy zazwyczaj świst szabli i odgłos uderzenia w cel.
  6. Ostrzelanie. Konia nie powinny płoszyć wybuchy i inne efekty pirotechniczne, stosowane zazwyczaj przy pozoracji pola walki (REY).

Rozróżniamy cięcia z góry, w prawo, z dołu, z góry w lewo w dół. Cięcie musi być wykonane pełnym wymachem ręki, z całej siły, poparte bardzo małym, lecz energicznym obrotem prostego tułowia, początkowo w kierunku zamachu, a następnie w kierunku cięcia. Tułów z szyją i głowa jeźdźca powinny być zawsze wyprostowane („pierś do przodu, nos do góry“), jeździec pochylony lekko w przód podczas cięcia, tak, aby nie pozostawał w tyle za ruchem konia. Nie wolno „popierać“ cięcia pochyleniem tułowia wraz z głową. Cięcie musi nastąpić bezpośrednio, natychmiast po zamachu. Stosując cięcie z góry, należy wykonać bardzo mały obrót tułowia w lewo; w najwyższym punkcie zamachu pióro szabli będzie skierowane w tył i trochę w górę. Wykonując cięcie w prawo („od ucha“), należy energicznie zamachnąć się w lewo; prawa pięść na wysokości własnej szyi, szabla skierowana ostrzem na zewnątrz, głownia poziomo i piórem w tył, następnie błyskawicznie ciąć w prawo. Stosując cięcie z dołu, trzeba energicznie zamachnąć się dołem w przód tak, jak na to pozwolą mięśnie prawego ramienia. Cięcie to wykonywa się często na przeciwnika pieszego, zasłaniającego np. głowę karabinem (REY).

W Szarży pod Rokitną Stanisława Haykowskiego jak w soczewce zogniskowały się efekty szkolenia konia i ułana według najlepszych wzorców i zostały odniesione bardzo trafnie do topografii terenu bitwy, militariów. Szarżujących w pierwszej tyralierze ułanów Haykowski różnicuje, unikając przypadkowości. Odkrywa niuanse fizis konia i jeźdźca w wyciągniętym galopie. O ile koń ułana pierwszego z lewej znajduje się w stadium odbicia sprzed okopu i jego przednie nogi nie są jeszcze zbyt zgięte, o tyle koń ułana środkowego, rtm Dunina-Wąsowicza, kończy dynamiczne odbicie. Tułów konia pozostaje wyciągnięty, przednie nogi mocno zgięte. Wszystkie konie przeskakujące przez okop w wyciągniętym galopie są stabilnie ustawione w linii prostej. Ułani prowadzą je jedną ręką, idealnie nam nimi panując. Konie bez obawy atakują okopy, pomagając w ten sposób wykonać jeźdźcom odpowiednie cięcie.

Trzej ułani tną różnie, co ma istotny związek z ich wyszkoleniem, wyborem cięcia w zależności od sytuacji. Najbardziej dynamiczny jest rotmistrz Wąsowicz, tnący „od ucha“ przy jednoczesnym mocnym odchyleniu tułowia. Pozostali dwaj ułani tną z dołu i z góry. Szarżujący z lewej strony jest tylko lekko pochylony (jakby zaglądał do okopu), nie popiera cięcia pochyleniem głowy. Natomiast ułan wykonujący cięcie z góry, tnie zgodnie z zasadą „pierś do przodu, nos do góry“.

Najbardziej ekspresyjny, tnący mocno i luźno zarazem jest rotmistrz Wąsowicz. Wyciągnięta „Hochola” niesie go idealnie na wprost okopu i umożliwia cięcie poparte odchyleniem i lekkim skrętem tułowia. Jeździec i koń na obrazie Haykowskiego to jedno.

Rotmistrz Dunin-Wąsowicz, w rzeczywistości ułan lichego wzrostu, jest na obrazie Haykowskiego niekwestionowanym dowódcą szarży. Stąd też jego pozycja centralna na obrazie. Upoetycznia ją malarz, ukazując rtm Wąsowicza z gołą głową (w rzeczywistości 35letni rotmistrz był mocno łysy) i darując mu oraz jego koniowi najwięcej światła. Tnący na odlew dowódca szwadronu odsłania zapiętą kaburę rewolweru, z którego będzie się ostrzeliwał przy 4 okopie i poniesie śmierć.

Szarżujący ułani Haykowskiego jawią się jako „błękitna kawaleria“, jako „niebiańscy chłopcy“. W ten sposób nawiązuje malarz do „Błękitnej Armii“ gen. Hallera – do 1 Pułku Szwoleżerów. Szczupli, wysportowani ułani na świetnie ujeżdżonych koniach tworzą monolit walczący o wolność ojczyzny. Symbolizują to także czaka na ich głowach. Widnieje na nich biały orzeł. Owa świadomie wprowadzona nieadekwatność w stosunku do czasu szarży pod Rokitną (rtm Dunin-Wąsowicz i jego ułani walczyli pod Rokitną w armii austro-węgierskiej) nawiązuje niewątpliwie do szarży pod Samosierrą i tworzy ewolucyjnie ujęty ciąg zwycięstw polskich ułanów. Szarżę pod Rokitną Stanisława Haykowskiego należy uznać za arcydzieło malarstwa batalistycznego.

Absolutnie nie da się tego powiedzieć o obrazie Wojciecha Kossaka.

W. Kossak, Szarża pod Rokitną, 1934

Zachowanie koni w szarży jest zaprzeczeniem zasad szkolenia konia, przygotowania do biegu w zebranym, a docelowo w wyciągniętym galopie oraz jeźdźców, którzy u Kossaka potrafią ciąć tylko z góry.

Szarża wskazuje niewątpliwie na upodobanie do agonalnej grozy i potwierdza przy pomocy pędzla malarza mit o odwadze polskiego ułana graniczącej z szaleństwem. Skumulowały się tutaj ciała upadających w pełnym pędzie koni (na przestrzeni 1,5 km przed trzema okopami i przy jednoczesnym krzyżowym ogniu ciężkich karabinów maszynowych ubito tylko 8 koni 63 szarżujących ułanów), wybuchy pocisków, dym. Wrażenia apokalipsy dopełnia sylwetka rotmistrza Dunina-Wąsowicza szarżującego na „Hocholi” , która skacze jakby w przepaść nad carskimi sołdatami znajdującymi się nie w okopie lecz pod wzgórkiem (niewielka skarpą). Nie jest to zgodne ani z topografią terenu, na którym miała miejsce szarża, ani z opisem rosyjskich okopów, który to opis Wojciech Kossak znać powinien.

Tnący z góry rotmistrz Wąsowicz trzyma w ręku coś w rodzaju dziecinnej szabelki. Następuje zachwiane proporcji i perspektywy zarazem. Ułan znajdujący się dalej od oglądającego obraz tnie z góry większą szablą. W tym sensie nie jest to malarstwo ani dwuwymiarowe, ani tym bardziej trójwymiarowe; raczej przypadkowe, by nie powiedzieć – niedbałe. Rotmistrz Wąsowicz znajduje się już poza rosyjskimi piechurami i nie wiadomo po co tnie z góry. Brak zwrócenia uwagi na elementarne fazy ruchu jeźdźca w szarży powoduje np., że rtm Wąsowicz trzyma nogę w strzemieniu na wysokości połowy brzucha konia, co, w sytuacji odbicia konia sprzed okopu (na obrazie z niewielkiej skarpy) należy uznać za naruszenie praw fizyki i wyeliminowanie prawidłowej techniki (by nie powiedzieć – za jej profanację) pokonywania przeszkody (np. rowu z wodą).

Jeden z ułanów pozostający na dalszym planie tnie szablą tak, jakby rzucał granatem. Inny, szarżując, strzela z rewolweru, prawie nie widząc przeciwnika. Trzech ułanów widniejących z przodu sprawia wrażenie jakby uciekali. Zresztą, jest to zaprzeczenie istoty szarży, którą prowadził zawsze rotmistrz (chyba, że wcześniej zginął). Jedyne, co ma na obrazie Kossaka adekwatne odniesienie do kontekstu militarnego czasu szarży pod Rokitną, to umundurowanie polskich ułanów, charakterystyczne dla wojska austro-węgierskiego (np. nakrycia głowy), w którym walczyli.

Stanisław Haykowski, jak wynika ze wspomnień jego siostry Krystyny, miał wielką lekkość rysowania. Szkicował szybko i od razu bardzo trafnie. Mógł namalować dosłownie wszystko od ręki. Rodzaj malarstwa batalistycznego, jakie stworzył, cechuje indywidualne piętno. Jego istota tkwi w dążeniu do prawdy i ścisłości. W tym sensie jest Haykowski malarzem batalistą, który nawiązuje do tradycji Géricault, twórczo ją przetwarza i doskonali, eliminując patos i tragiczne napięcie. Aspekt doświadczeniowy, holistyczny ogląd zrośniętego z koniem jeźdźca potwierdza tezę, że Haykowski to nie tylko świetny malarz, to także świetny ułan – o tradycjach polskich i tatarskich.

Stanisławowi Haykowskiemu nie był dany dalszy rozwój malarza batalisty (malarza w ogóle). Jako członek AK w listopadzie 1943 roku został aresztowany w Warszawie podczas jazdy tramwajem. 2 grudnia pod numerem spalonego domu przy ul. Nowy Świat 64 rozstrzelano grupę mężczyzn przywiezionych z Pawiaka. Egzekucji dokonano wyjątkowo na oczach przechodniów, zatrzymanych przez kordony policyjne pomiędzy ul. Ordynacką a Krakowskim Przedmieściem. Wywieziono z Pawiaka tego dnia około 50 osób. W gronie zamordowanych znaleźli się m.in. artyści malarze – Stanisław Haykowski i Janusz Zoller (Egzekucje...).

Stanisław Haykowski to polski malarz batalista, któremu należy się monografia (jeśli nie dwie). Obowiązek jej napisania mają przede wszystkim osoby profesjonalnie zajmujące się dzisiaj historią oręża polskiego – pracownicy naukowi Akademii Sztuk Pięknych, Wyższych Szkół Wojskowych i Instytutów Historii. Być może moja krótka retrospektywa w dzieje rodu Stanisława Haykowskiego oraz analiza jego Szarży pod Rokitną da asumpt do podjęcia tego rodzaju działań.

Bibliografia

Reprodukcje obrazów – źródła

Herb Ogończyk: GÓRZYŃSKI, S. – KOCHANOWSKI, J. Herbarz szlachty polskiej. Warszawa: Rys. A. Jońca 1990, s. 111–112.

HAYKOWSKI, S. Szarża pod Rokitną: SKŁADKOWSKI, J. Rokitna – siostra Samosierry. Kurier Galycijski [online]. [cit. 1. 12. 2017]. Dostęp: http://kuriergalicyjski.com/historia/upamietnienia/4172-rokitna-siostra-somosierry.

KOSSAK, W. Szarża pod Rokitną: Bohaterska szarża pod Rokitną (2017). Niezależna. [online]. [cit. 30. 11. 2017]. Dostęp: http://niezalezna.pl/100480-bohaterska-szarza-pod-rokitna.

Monografie, artykuły

BORAWSKI, P. Tatarzy w dawnej Rzeczypospolitej. Warszawa: 1986.

BIERNACKA, M. (ed.) Słownik Artystów Polskich. Warszawa–Kraków–Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1979.

Bitwa pod Rokitną. In: Historycy.org [online]. Dostęp: https://historycy.org

CHAZBIJEWICZ, S. Szlachta tatarska w Rzeczpospolitej. Przegląd Tatarski [online]. [cit. 2. 12. 2017]. Dostęp: https://www.podgorski.com/main/szlachta-tatarska-w-rzeczpospolite.html.

Egzekucje uliczne w Warszawie 1943–1944. In: Wikipedia [online]. [cit. 21. 11. 2017]. Dostęp: https://pl.wikipedia.org/wiki/Egzekucje_uliczne_w_Warszawie_(1943%E2%80%931944)

GORCZYCA, W. Maraton – wieczne wyzwanie. Bielsko-Biała: 2004.

GOŹDZIK, K. Stanisław Haykowski – ocalić od zapomnienia. In: Do broni [online]. Dostęp: https://forum.dobroni.pl.

GÓRZYŃSKI, S. – KOCHANOWSKI, J. Herbarz szlachty polskiej. Warszawa: Rys. A. Jońca 1990.

GROCHOWALSKI, W. Szarża pod Rokitną. In: Józef Piłsudski Institute of America 2012. [online]. [cit. 30. 11. 2017]. Dostęp: https://piłsudski.org/pl.

KOKOSKA, B. Wielcy mistrzowie malarstwa polskiego. Kraków: 2012.

ŁAPTOS, J. – SOLARZ, J. – ZGÓRNIAK, M. Wielkie wojny XX wieku (1914–1945). In: ZGÓRNIAK, M. Wielka historia świata. Warszawa: 2006.

NIESECKI, K. Herbarz polski. Lipsko: J. N. Bobrowicz, 1839–1845. Ogrodnik Polski. Warszawa: 1902. Nr. 11, 1902.

PODHORODECKI, L. Kulikowe Pole. 1380. Warszawa: 1986.

6 Pułk Strzelców Konnych. In: Wikipedia. [online]. [cit. 21. 11. 2017]. Dostęp: https://pl.wikipedia.org/wiki/6_Pu%C5%82k_Strzelc%C3%B3w_Konnych_(II_RP).

REPLEWICZ, M. 100. rocznica szarży pod Rokitną. In: Dzieje 2015 [online]. [cit. 22. 11. 2017]. Dostęp: https://dzieje.pl/aktualności/100-rocznica-szarży-legionów-pod-rokitną.

REY, M. Uwagi na temat przygotowania konia do władania białą bronią; Regulamin kawalerii. Rozdz. C Władanie szablą. [online]. [cit. 25. 11. 2017]. Dostęp: http://www.lucznictwokonne.pl/zurawiejki/kawaleryjskie/.

ROSTWOROWSKI, S. Wspomnienia. In: Nie tylko Pierwsza Brygada (1914–1918). Z Legionami na bój. Warszawa, 1993.

RUDNICKI, K. Historia taktyki kawalerii polskiej. In: Księga Jazdy Polskiej. Warszawa, 1993. S.15–46. (Reprint z 1938 r.)

RZEPIŃSKA, M. Siedem wieków malarstwa europejskiego. Warszawa, 1986.

Stanisław Haykowski – ku pamięci. In: Ogrody wspomień [online]. [cit. 28. 11. 2017]. Dostęp: http://www.ogrodywspomnien.pl/.

WOJDYŁA, Ł. Tatarzy w wojsku polskim w drugiej połowie XVII wieku [online]. Dostęp: https://histmag.org/Tatarzy-w-wojsku-polskim-w-drugiej-polowie-XVII-wieku-718.

WRÓBLEWSKA, U. Patriotyzm Tatarów polskich na przestrzeni dziejów. In: KRZYŃSKA, E. J. Patriotyzm a wychowanie. Białystok, 2009. S. 256–262.

WRZOSEK, M. Polskie formacje wojskowe w Rosji w latach 1917–1920. Niepodległość i Pamięć. Nr 11, 1998.

Prof. dr hab. Wojciech Gorczyca – jako literaturoznawca proponuje koncepcję metodologiczną w dziedzinie kulturowej teorii literatury, łącząc lingwistykę kognitywną z krytyką mitograficzną i tekstualnym historyzmem. Łącząc funkcjonalne techniki redyskrypcji mitów z lingwistyką kognitywną oraz semiotyką Gorczyca sytuuje swe badania również na pograniczu: tekst kultury – obraz (np. malarstwo batalistyczne).
Lingwistyka kognitywna, z kulturowo interpretowaną procedurą profilowania znaczeń w dyskursie sceny tekstowej, została sfunkcjonalizowana przez Wojciecha Gorczycę w projekcie nowoczesnej glottodydaktyki. Egzemplifikacją koncepcji projektu jest m. in. cykl artykułów, w których Gorczyca, na łamach czasopisma „Proudy”, podjął polemikę z ustaleniami teorii konstruktywistycznej uczenia się.

Kontakt: wojtekgorczyca42@gmail.com, wgorczyca@ath.bielsko.pl


Mohlo by vás z této kategorie také zajímat